Przekaż lub darowiznę na szlachetny cel!

Jacek Banasiewicz

Przekaż Jackowi swój 1.5% podatku!
KRS 0000318521
Cel szczegółowy: Jacek Banasiewicz

Lub wpłać darowiznę na subkonto Jacka:
60 1140 1850 0000 2096 6400 1272

Szedłem wzdłuż chodnika w połowie lipca, rozmawiałem przez telefon z ówczesną dziewczyną, ubrany w czerwoną bluzę i okulary korekcyjno-przeciwsłoneczne. Zauważyłem w odległości ok 10 metrów trzech chłopaków z naprzeciwka, nagle z ok 1 metra spostrzegłem, że przede mną pojawiła się bardzo silna zielona kropka światła i poruszała się w moją stronę, ale tak szybko, że nie zdążyłem zrozumieć czym to w ogóle jest. Z chodnika w ułamku sekundy przeszła na mnie w oko prawe, lewe, prawe, lewe.. Byłem w szoku, dosłownie mnie zamurowało, nie wiedziałem co się dzieje, a laser dalej świecił w oczy.

Po pewnej chwili zrozumiałem, czym było to światło. Zauważyłem problemy z widzeniem, udało mi się dojść do wspomnianych trzech chłopaków. Sprawca oddał po chwili laser swojemu koledze (właścicielowi) i odjechał rowerem. Jakimś cudem zachowałem zimną krew (może to adrenalina z obawy przed utratą wzroku, o który z rodziną walczyliśmy pół dekady poświęcając wszystko), wyjaśniłem, że tak nie wolno robić i można komuś odebrać zdrowie, zapytałem o laser i jaką ma moc. Dosłownie pochwalili się, że zasięg to spokojnie 5km i bez problemu zapala kartkę, czy inne tego typu przedmioty. W dalszej rozmowie powiedziałem, że mamy problem, bo oślepienie nie znika, przed oczami widnieje nadal czarna kropka oraz widzę niewyraźnie, pieczą mnie oczy i ogólnie jest źle. Taktycznie starałem się zachować spokój, żeby zaraz nie uciekli (gdybym się awanturował). Zapytałem, w jakim są wieku i powiedziałem, że skoro po ówczesnych wakacjach idą do liceum/technikum, to mieli podstawy bhp, fizyki i wiedzą jak to wszystko działa, jaka idzie za tym odpowiedzialność. Potwierdzili, że tak, ale za kolegę nie odpowiadają. Skoro są w wieku 15 lat, to przy okazji oznajmiłem, że prawdopodobnie się spotkamy w szkole, bo chciałbym iść na praktyki jako nauczyciel fizyki do technikum. Gdzie akurat jak się za chwilę okazało, miał składać dokumenty sprawca. Wtedy powiedzieli, że ich kolega, który świecił mi w oczy idzie do tej szkoły, a oni idą do innej. Przy okazji poprosiłem o dane chłopaka świecącego laserem. Dałem swój telefon, żeby właściciel lasera zapisał mi w nim profil na Facebook tego, który celował mi w oczy, bo kompletnie nie byłem w stanie z ekranu czegokolwiek już odczytać.

Niedługo potem mama zawiozła mnie na SOR, gdzie spędziłem całą noc na badaniach, ostatecznie skierowano mnie dalej z uwagi na brak wymaganego w tym przypadku sprzętu, po dwóch dniach dostałem się również do mojej okulistki prowadzącej. Dostałem informację, że poza uszkodzeniami wypalenia oczu laserem, mogą nastąpić powikłania w najbliższych dniach, zaleciła leki i zapisała na kolejną wizytę w niedługim czasie w głównym oddziale. 7 dni po zdarzeniu, faktycznie doszło do powikłań (pojawiają się nadal), spędziłem 24 lipca pół dnia i nocy na SOR w Warszawie z zakrwawionymi oczami, silnym światłowstrętem, ogromnym bólem obojga oczu. Ostatecznie po prawie roku mam szerokie spektrum zaburzeń widzenia. A leki, próby leczenia, wizyty u specjalistów, robione na zlecenie leki dooczne przez  wyspecjalizowane i z odpowiednimi uprawnieniami apteki, rehabilitacje oczu, badania to niewyobrażalne dla mnie koszty (nie licząc paliwa na dojazdy do klinik z uwagi na miejsce zamieszkania oddalonych od ponad 100 do ok. 400km, a dlatego, że sam już nie jestem w stanie prowadzić auta, mama musi rezygnować każdego tygodnia z pracy zazwyczaj na dzień, dwa, by dowieźć mnie do lekarzy na wizyty jedno, nawet dwudniowe, wszystko związane z oczami, a gdzie reszta problemów, które w wyniku tak silnego stresu i braku możliwości leczenia w skutku z laserem się pogłębiły). Po kolejnych specjalistycznych badaniach dostałem informację, że tak poważnych ubytków w strukturze oczu nie da się już naprawić, one po prostu są i już ze mną zostaną.

Po tym zdarzeniu okazuje się, że oczy odrzucają okulary, nie jestem w stanie prowadzić samochodu, gdzie był to mój jedyny środek transportu przez nadwrażliwość na wiatr, słońce, temperatury, wilgotność powietrza, klimatyzacje, ogrzewanie sztuczne i inne oczywiście poświadczone badaniami, ale i reakcje alergiczne na trawy przez 3 / 4 roku skutkujące przewlekłymi zapaleniami oczu. Przedtem mogłem wsiąść w auto i chociaż zrobić zakupy, odwiedzić znajomych, wstawić się u lekarza, odebrać leki z apteki i pracować w domu na miarę swoich możliwości, a także studiować online bez większych przeszkód. 

Teraz mam ból, cierpienie i strach co będzie jutro, czy będę mógł jakoś funkcjonować, bo na obecny dzień nie jestem w stanie chociażby nawet obiadu ugotować przez pogłębienie nadwrażliwości oczu, na zwyczajne czynniki, w studiowaniu pomaga mi rodzina czytając materiały ponieważ oczy bardzo szybko się męczą, wielu rzeczy po prostu nie widzę, mam ograniczone życie pod względem fizycznym oraz psychicznym, trafiłem na psychoterapie, czego powodem jest trauma, ciągła myśl codziennie o tym samym, o tym co mi odebrano o co tyle się starałem, ale i samodzielność z normalnym funkcjonowaniem. W związku z ograniczeniami jestem wykluczony społecznie, przebywam w osamotnieniu większość miesięcy w domu. Ze względu na problemy zdrowotne mam orzeczoną niepełnosprawność. I tak miałem ograniczone życie, ale gdzieś mogłem przemieszczać się samochodem, wychodzić na spacery, zrobić zakupy, jechać na częste wizyty do lekarza, obowiązkowe badania, obowiązkowe rehabilitacje, czy w odpowiednim czasie nawet zwyczajny wypoczynek. Obecnie, w skutek zdarzenia jestem pozbawiony samodzielnego i normalnego życia. 

Powinienem kontynuować leczenie ortopedyczne oraz immunologiczno - nefrologiczne, niestety od momentu zdarzenia, nie mam możliwości finansowo zdrowotnych na te cele. Moje życie i bliskich dosłownie runęło. 
Mam 24 lata jestem studentem bez wizji na możliwość pracy w studiowanym zawodzie nauczyciela, pedagoga, wychowawcy, uczę się ze słuchu, egzaminy zdaję online w sposób przystosowany do mnie w oparciu o indywidualny tok nauczania. Przedtem w krótkim czasie osiągnąłem trzy państwowe kwalifikacje zawodowe,  pracowałem w serwisie Apple, podczas matury zarządzałem całym IT w urzędzie gminy, w technikum i na studiach odnosiłem znaczące sukcesy, znałem się na elektromechanice samochodowej, serwisie elektroniki, programowaniu, brałem udział w badaniach naukowych, napisałem książkę, prowadziłem serwis na własny rachunek. Codziennie ciężko pracowałem nad tym, by znaczyć w przyszłości coś na rynku, uczciwie i z pasją zarobić na swoje potrzeby, uczyć też jako nauczyciel, by zarażać pasją do wiedzy i ciekawością świata. Teraz? Zostaliśmy z mamą i siostrą z pożyczkami na leczenie, jestem fizycznie i psychicznie wrakiem człowieka ze stałym znakiem zapytania – dlaczego? 

Załączamy zdjęcie niedługo przed zdarzeniem, gdy moje życie, tak jak fotografia, miało kolor i perspektywy. Ponieważ zwyczajnie wstydzę się powstałego przez atak laserem mojego zeza rozbieżnego. Opis konsekwencji jakie dotykają na co dzień mnie i moich bliskich jest znacznie dłuższy, problemy mają znacznie szersze spektrum, jednak szanując Państwa czas, zależało mi, by opis nie przypominał swoją długością rozdziału w książce.
 



    Więcej na: https://www.wartojestpomagac.pl/podopieczny/jacek-banasiewicz


KRS: 0000318521 / cel szczegółowy: Jacek Banasiewicz

nr konta: 60 1140 1850 0000 2096 6400 1272 / tytułem: Jacek Banasiewicz

Stowarzyszenie "Warto jest pomagać",
ul. Bema 7/6, 65-035 Zielona Góra